Michel Moran - Bistro de Paris

7 grudnia, Warszawa, Plac Marszałka Józefa Piłsudskiego 9.
Rachunek 2 osoby = 313 zł.

Michel Moran jest właścicielem bardzo znanej w stolicy i docenianej od lat przez smakoszy, restauracji o nazwie Bistro de Paris. W świadomości przeciętnego zjadacza kotleta zaistniał niedawno, dzięki roli jurora w programie Masterchef, po którym zasłynął opinią, że Magda Gessler programu nie wygrałaby na pewno, co tym bardziej zachęciło nas do odwiedzenia restauracji, której on szefuje.

Wnętrze restauracji, mieszczącej się w końcu pod dość prestiżowym adresem, jest nieładne. Wystrój nawiązuje do gustów nowuryszy z późnych lat 90-tych. Za to po zamówieniu pierwszych dań możemy spodziewać się miłej niespodzianki. Podczas naszej wizyty był to creme brulee z foie grass:





Ta delikatna pianka, którą zwykle kojarzymy z deserem, tym razem wystąpiła w kompozycji z odrobiną foie grass na wierzchu i naprawdę jest to ciekawe, bardzo interesujące w smaku zestawienie.

Wspomniane wcześniej pierwsze dania to zupa ze świeżych ryb śródziemnomorskich, z sosem rouille (36 zł):


oraz ślimaki (69 zł):


Na zupę składały się gładko zmiksowane różne gatunki ryb, do których został podany sos na bazie ziemniaka z czosnkiem i papryką, grzanki czosnkowe oraz starty ser do jej posypania. Przecier ten różni się od popularnego bouillabaisse przede wszystkim tym, że jest w nim mniej gatunków ryb i nie znajdziemy w nim ani jednego widocznego kawałka mięsa.
Podczas tego zamówienia dosiadł się do nas sam Michel, który przy okazji wytłumaczył nam, dlaczego w Polsce tak trudno zamówić bouillabaisse. Otóż zupa ta powinna składać się aż z 12 gatunków różnych ryb, dlatego zaopatrzenie kuchni w taką ilość świeżych ryb, mając na uwadze popularność tej potrawy, wiąże się ze sporym ryzykiem wyrzucenia większej ich części. Na szczęście w Bistro de Paris istnieje możliwość skosztowania bouillabaisse, należy jednak złożyć zamówienie telefonicznie odpowiednio wcześniej.
Michel posiedział z nami ok. 20 min. i bardzo ciekawie opowiadał o kuchni francuskiej. Być może nas kokietował, ale ucieszyła nas informacja, że zna naszego bloga.
Wróćmy do dań. Ślimaki zostały podane bez skorupek, zupełnie inaczej niż w restauracji L'arc, dzięki czemu łatwiej się je konsumuje, no i tu były zdecydowanie lepsze w smaku. Doskonałe proporcje czosnku i pietruszki nie zabiły delikatnego smaku tego stworzenia, natomiast z drugiej strony nie zauważyliśmy w ogóle, czasem występującego, posmaku mokrej ziemi. Na szczęście na talerzu spotkamy ich cały tuzin i jest to pozycja obowiązkowa w tym miejscu.

Z dań głównych pojawiła się pierś z kaczki (73 zł):

i medalion z sarny (99 zł):


Kaczka została upieczona w glazurze z przypraw oraz pieprzu syczuańskiego. Obok niej spoczywał baton z soczewicy dupuy o bardzo delikatnym smaku. Sama kaczka upieczona została w najlepszy możliwy sposób. Czerwona i delikatna w środku, ale bez sączącej się z mięsa krwi.
Medaliony z sarny są zamarynowane w czerwonym winie z jałowcem, a widoczne na talerzu "maźnięcie" to topinambur z wanilią. I znowu w tym przypadku spotkamy się z idealnie przyrządzonym, mięciutkim mięsem, którego kawałki rozpływają się przyjemnie w ustach. Z pełną odpowiedzialnością danie to możemy polecić osobom, dla których będzie to pierwsza przygoda z dziczyzną. Na pewno nie będą rozczarowane. Wytrawni smakosze natomiast, docenią aromat i doskonałą jakość mięsa.

Michel Moran nie bez kozery został wybrany na członka jury Masterchefa. Jego pasja i profesjonalizm kulinarny objawiają się już podczas rozmowy z nim, a jeszcze bardziej zostają potwierdzone artyzmem kuchni, której jest szefem. Restauracja nie należy do tanich, natomiast warto podkreślić wizytą w niej np. jakąś szczególną okazję, którą chcemy wyjątkowo uczcić.

Link do restauracji: Michel Moran - Bistro de Paris

4 komentarze: